Ks. Jan Kaczkowski o tym, co najważniejsze
Niedawno zapytano mnie, skąd się wziął fenomen ks. Jana Kaczkowskiego. Pomyślałam wtedy, że być może z naszej tęsknoty za ludźmi, którzy żyją tak, jak mówią.
Niedawno zapytano mnie, skąd się wziął fenomen ks. Jana Kaczkowskiego. Pomyślałam wtedy, że być może z naszej tęsknoty za ludźmi, którzy żyją tak, jak mówią.
Bezsensowne by było mleku, które kipi, wydać polecenie: nie kip. Miłości tym bardziej. Ona jest ze swej natury rozlewna. Powinna nam wykipieć.
„Przygoda z Panem Bogiem, kapłaństwo jest najbardziej fascynującą rzeczą, która mogła mi się przydarzyć w życiu!” – energetyzujące świadectwo ks. Jana.
Ks. Jan nauczył nas jak towarzyszyć bliskim w chwili śmierci. Pokazał jak zachować się do końca. Aż do… „wylogowania”.
Bez niego i bez wiary, którą potrafił nam tak pięknie i prosto pokazać, nie dałybyśmy rady przejść przez to, co życie zaserwowało nam w ciągu zaledwie pół roku.
Gwiazdy polskiej muzyki zaangażowały się w niecodzienną inicjatywę, która wesprze Puckie Hospicjum.
Na widok sióstr zakonnych, zdezorientowanych widocznym na moim mikrofonie logo stacji, mówił z właściwą sobie ironią: „Przyjechała dziennikarka z telewizji szatana. Nie mają chyba siostry nic przeciwko?” – i puszczał do mnie porozumiewawcze oko.
Czy dbasz o swoich zmarłych? Czy pamiętasz o nich i modlisz się za nich?
Czy straciłeś kogoś, kto był dla Ciebie ważny? Jak to przeżywasz? Może właśnie towarzyszysz komuś, kto umiera? Czy dbasz o to, żeby czuł Twoją bliskość?
Jak przeżywasz Eucharystię? Czy wierzysz w realną obecność Jezusa w Najświętszym Sakramencie? W jaki sposób to okazujesz?